Przyszło mi do głowy proste pytanie: co się bardziej nam jako miastu opłaca? Wyłożyć własne miliony na budowę drogi, czy przekonać rząd do budowy drogi w Płocku i dostać te miliony w prezencie od rządu?
Odpowiedź jest oczywista?
Okazuje się, że nie dla wszystkich, pomyślałem więc, że podzielę się refleksją na ten temat. Są bowiem tacy, którzy wolą wydać własne pieniądze niż cudze.
Bo pieniądze w budżecie Płocka i te państwowe, to środki publiczne. Ale to nie są te same pieniądze. Nasz budżet tworzą lokalne podatki, nasze umiejętności zdobycia firm, które nam je zapłacą, w końcu to nasze umiejętności pozyskania różnych funduszy. Słaby prezydent zbiera podatki i cała jego praca polega na tym, że je podzieli. Tu da na drogę, tam na przedszkole.
To, co od kilku lat robimy w Płocku to zdobywanie różnych funduszy, powiększających nasz budżet i to bardzo znacznie. Nie dzielimy tylko podatków, my zarabiamy pieniądze na miasto. Dam przykład: trwające dziś w całym Płocku roboty drogowe kosztować będą ok. 40 mln zł. Z budżetu miasta wyjmujemy na nie 10 mln, reszta to zdobyte przez nas dotacje.
Od jakiegoś czasu staramy się o rozbudowę ul. Wyszogrodzkiej do czterech pasów na odcinku od Podolszyc przez Imielnicę do granicy miasta na wysokości skrzyżowania z drogą na Mirosław.
Będzie ona kosztowała dużo, bo 30 mln zł. Skąd powinienem wziąć te pieniądze? Wyciągnąć je z budżetu Płocka, czy raczej przywieźć je do miasta? Czyli np. zdobyć je od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad?
Odpowiedź wydaje się oczywista.
Jeśli GDDKiA nam sfinansuje budowę ul. Wyszogrodzkiej, mamy w budżecie Płocka 30 mln zł więcej. Tyle, ile kosztował wiadukt kolejowy nad al. Piłsudskiego, czy gruntowna renowacja zabytkowej Małachowianki, albo kończąca się przebudowa układu komunikacyjnego wokół ul. Dobrzyńskiej. Słowem, bardzo duże pieniądze. A GDDKiA może to zrobić, ponieważ ul. Wyszogrodzka ma status drogi krajowej, którą utrzymujemy jako powiat grodzki.
Przyszło mi, że napisze o tym, ponieważ na ostatniej sesji Rady Miasta radni Prawa i Sprawiedliwości przekonywali mnie, że zamknąłem się w jakiejś skorupie, buduję drogi w innej części Płocka i nie widzę potrzeby poszerzenia ul. Wyszogrodzkiej do czterech pasów. Tymczasem tam codziennie są korki, bo ludzie za pracą wyjeżdżają tą drogą i stoi się tam nawet 40 minut.
Refleksja jaka mi przyszła jest następująca:
– po pierwsze – jeśli na wlocie i wylocie z Płocka tworzą się korki to dlatego, że mieszkańcy domów w Imielnicy i Słupnie jadą do Płocka do pracy, a po południu z niej wracają. Czyli przyjeżdżają do miasta do pracy
– po drugie – ironią jest mówienie o mojej niechęci do poszerzenia Wyszogrodzkiej przez ludzi, którzy tym miastem zarządzali i w 2008 roku, kiedy był remont Wyszogrodzkiej, nie poszerzyli jej do czterech pasów. Przecież niedawno tam był plac budowy.
– po trzecie – rzeczywiście – skupiamy się na modernizacji dróg w centrum i ruszamy zaraz z budową kolejnych odcinków obwodnicy, co udrożni nam miasto i wyprowadzi ruch ładunków niebezpiecznych; i to jest dla mnie priorytetem, zwłaszcza, że przy tej okazji uzbroimy nowe tereny inwestycyjne (a nowe tereny inwestycyjne to nowe miejsca pracy!) i.
– po czwarte i najważniejsze: zamiast wydawać 30 mln zł własnych środków będziemy walczyć, by otrzymać je od GDDKiA. Za chwilę będzie to zależało tylko od polityków PiS, którzy – podobno – deklarują chęć współpracy. Jakie oni mieli hasło na wyborczych bilbordach…..? „Praca, nie obietnice”? Tak to brzmiało?
Przeczytałem właśnie w Wyborczej wywiad z posłem PiS Markiem Opiołą. Powiedział, że w czasie kampanii wyborczej …nic nie obiecywał. No i trzeciego mostu przez Wisłę w Płocku już nie będziemy mieli. Co za pech! A pan poseł wysłał mi pędzel do malowania, bo się z powodu zawarcia pierwszego w mieści parterstwa publiczno-prywatnego kilka miesięcy z remontem szkolnej elewacji spóźniłem. Co panu posłowi powinienem wysłać?
Dziś prowadzę rozmowy z GDDKiA na temat rozbudowy ul. Wyszgrodzkiej do granic miasta oraz na temat sfinansowania ich przez GDDKiA. Konkret dziś to nie pędzel, ale deklaracja, że owe 30 mln zł dla Płocka wszyscy razem, jako politycy PiS, pomożecie mi zdobyć. Zrobicie to dla miasta i ludzi. Pamiętajcie, że alternatywa jest prosta: sięgnę po mniej opłacalne dla Płocka rozwiązanie i sfinansuję Wyszogrodzką z miejskiej kasy.