– Witam Państwa w Płocku – w ten sposób zwracam się jako gospodarz tego miasta do gości, którzy do nas przyjeżdżają. Witam, bo zgodnie z zasadami poprawnej polszczyzny, takiego słowa używa gospodarz w swoim domu.
Tymczasem ostatnio widzę na bilbordach reklamę polityka, który z Płockiem niewiele ma wspólnego, a „wita” płocczan. A prezydentowi nakazuje brać tyłek i jechać do Warszawy po załatwienie obwodnicy, czy przybliżenie drogi S10 do Płocka.
Nie chcę brać udziału w kampanii wyborczej, w której obiecuje się różne rzeczy, a z ich realizacją bywa różnie. Nie boję się tego napisać, bo sam wywiązuję się codzienną, ciężką pracą z tego, co swoim wyborcom obiecałem.
Teraz, w tej gamie obiecywanych „gruszek na wierzbie” wraca m.in. temat obwodnicy i S10. I politycy różnych maści zaczynają korzystać z niewiedzy wyborców. Teraz, w czasie kampanii wyborczej, bo później większość z nich ma to w głębokiej …niepamięci.
Nie będę wytykał palcami, ale każdy z nas może przejrzeć na stronach internetowych Sejmu i Senatu, o co w mijającej kadencji parlamentu pytali nasi posłowie i senatorowie. To interesująca lektura, bo pokazuje, że jedni pytali o obwodnicę dla Płocka, a inni o chodnik w Popłacinie i katastrofę smoleńską. Był to ich wybór, wyborcy ocenią na czym im bardziej zależy.
Piszę o tym, bo to do parlamentarzystów – a nie prezydenta miasta – należy doprowadzenie do budowy obwodnicy poza Płockiem, czy przybliżenie przebiegu S10 do miasta. Prezydent Płocka nie buduje dróg na terenie gminy Słupno, czy Radzanowo. Tam drogi – pozwolę sobie przypomnieć – budują wójtowie tych gmin, starosta płocki i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Wszystko, co samorząd płocki może zrobić to lobbować za inwestycjami tego typu i robimy to skutecznie, korzystając z pomocy tych posłów, którzy czują się z Płockiem związani.
Początki przygotowań do budowy obwodnicy Płocka sięgają roku 2004. Niestety do Programu Budowy Dróg Krajowych do 2015 roku rząd Jarosława Kaczyńskiego jej nie wprowadził. Być może ówczesny premier nie lubił ówczesnego prezydenta Płocka, choć obydwaj byli z Prawa i Sprawiedliwości.
Dlatego przeprojektowaliśmy ją i częściowo „wciągnęliśmy” w granice Płocka, gdzie mamy prawo wydawać pieniądze z budżetu miasta. I co możemy – zbudujemy. Reszta drogi, tej poza Płockiem, zależy od parlamentarzystów. Chętnie przyjmę zaproszenie na spotkanie, które w tej sprawie zorganizują.
Inna jest sytuacja z odchyleniem S10 w kierunku Płocka. W tej kwestii odnieśliśmy już sukces, w pierwotnych planach resort nie uwzględnił płockiej wersji trasy S10, jednak dzięki argumentacji z naszej strony, Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju postanowiło ponownie rozpatrzyć kwestię drogi ekspresowej.
Swoją drogą jestem bardzo ciekaw, co kandydaci na posłów mówią o nowym, płockim przebiegu trasy S10 wyborcom z Sierpca? Że im się opłaca miastu Płock oddać drogę ekspresową?
Warto, byśmy mimo dzielących nas różnic w poglądach działali dla doprowadzenia tych spraw do satysfakcjonującego nas wszystkich finału. Niekoniecznie jednak gorąca atmosfera kampanii wyborczej będzie temu służyć. Z uwagą wsłuchuję się w kampanijne obietnice i deklaracje, bo po wyborach przyjdzie czas na ich rzetelną weryfikację w działaniu. Wówczas na pewno wspólnie usiądziemy do stołu, by merytorycznie pracować dla dobra Płocka.