Premier Morawiecki kłamie, a minister edukacji Anna Zalewska sobie nie radzi. A my znów musimy z samorządowej kasy dopłacić do oświaty. Ale płoccy nauczyciele mogą być spokojni, dopłacimy.
Pedagodzy muszą mieć godne wynagrodzenie, to oczywiste. Może kiedyś w Polsce zawód nauczyciela będzie się cieszyć tak dużym prestiżem, jak dzieje się to np. w Szwecji. Być pedagogiem po drugiej stronie Bałtyku to znaczy być osobą o wysokim statusie społecznym. Szwedzi doskonale zdają sobie sprawę z roli nauczyciela w budowaniu społeczeństwa i państwa.
Tymczasem MEN i minister Anna Zalewska wprowadzają do polskiej oświaty chaos. Szkoły i pracująca w nich kadra powinna być w całości utrzymywana z subwencji oświatowej. Taka była idea wprowadzenia tego systemu w latach 90.
Państwo zaczęło przekazywać gminom i miastom środki na utrzymanie szkół, zapłacenie rachunków i na pensje. Samorządy natomiast mogły dodatkowo wykładać swoje pieniądze: wprowadzić dodatki do wynagrodzeń, czy modernizować bazę oświatową i poprawiać komfort pracy nauczycieli i warunki do nauki dla uczniów.
Jednak MEN coraz bardziej przerzuca ciężar utrzymania oświaty na samorządy i coraz bardziej boleśnie w Płocku zaczynamy to odczuwać. Dzieje się tak od trzech lat i jest coraz gorzej. Minister Edukacji Narodowej wdraża podwyżki pensji nauczycieli, ale nie przelewa samorządom wystarczających środków na te wypłaty. Stało się tak w 2017 roku, kiedy to właśnie MEN po raz pierwszy wdrożył podwyżki bez ich pokrycia w naszym budżecie.
Dopłaciliśmy wtedy do tej decyzji z budżetu miasta 1,5 mln zł.
Podobnie było w 2018. MEN wdrożyło kolejną podwyżkę nauczycielskich wynagrodzeń i nie przekazało na nią pieniędzy. Dopłaciliśmy do tej ministerialnej operacji – jako miasto – 5 mln zł. Było to bezczelne zachowanie rządzących, ale wyłożyliśmy pieniądze płockiego samorządu, gdyż inaczej nauczyciele nie dostaliby podwyżek!
Ale też zareagowaliśmy. W czerwcu ubiegłego roku Rada Miasta Płocka wystosowała do premiera RP i ministra edukacji apel o zwiększenie subwencji oświatowej, byśmy nie musieli z miejskich pieniędzy pokrywać rządowych zobowiązań. Bez rezultatu. Pamiętacie, co wtedy robili nasi parlamentarzyści i politycy z „dobrej” zmiany? W czerwcu ubiegłego roku „bawili się” w sprawdzanie mojej obecności w pracy.
Cieszyć się można, że od stycznia 2019 roku pedagodzy dostali kolejną podwyżkę. Ale miasto znów nie dostało na nią z MEN pieniędzy! Szacujemy, że będziemy musieli przekazać na jej zrealizowanie osiem mln zł.
Licząc wszystkie wymienione od 2017 roku podwyżki, ministerstwo edukacji winne jest naszemu miastu ok. 14 mln zł. O tyle tegoroczna subwencja oświatowa już powinna być wyższa. A przed nami jeszcze zapowiedziana przez minister Zalewską podwyżka, która pewnie będzie zrealizowana pod presją zapowiedzianego strajku. A to kolejne 2,8 mln zł.
Na oświacie oszczędzać nie można, łatamy więc dziurę w ministerialnym budżecie, zamiast budować nowe szkoły i przedszkola. Ale też musimy głośno mówić, że jest coraz gorzej.
MEN zamiast uregulować długi – bo tak te zaległości trzeba nazwać – zmniejszyło nam dodatkowo tegoroczną subwencję oświatową w stosunku do zapowiedzianej o dobrze ponad 2,7 mln zł! Nie są to małe pieniądze.
Za takie środki jesteśmy w stanie w ciągu roku zmodernizować np. pięć szkolnych bloków żywieniowych. A niewiele dokładając – zbudować salę sportową. MEN powinno zmienić nazwę na ministerstwo zadłużenia narodowego.

Za środki, które nam MEN zabrało potrafimy zbudować salę gimnastyczną, jak ta – właśnie oddana do użytku – przy SP nr 18
Wywiady premiera Mateusza Morawieckiego, w których powiedział, że nauczyciele pracują mniej niż inni rozsierdziły pedagogów. Mnie – i pewnie nie mnie jednego – rozsierdziło to, co powiedział o samorządach: że są takie, które oszczędzają na oświacie.
Nie wiem, jak to skomentować: czy to śmieszne, czy straszne. Ale na pewno nieprawdziwe. Rządowa subwencja to 2/3 naszych wydatków na oświatę. W 2018 roku wydaliśmy na nią w Płocku 302 mln zł. Subwencja wyniosła 170 mln zł. W 2019 roku wydamy na oświatę 320 mln zł. Subwencja – już po wspomnianym cięciu – wyniesie 185 mln zł. I co pan na to, panie premierze Morawiecki? Nie sądzi pan, że razem z MEN słabo wypadacie?