Wraca dyskusja na temat poszerzenia Płocka i przesunięcia granic z sąsiednimi gminami Słupno oraz Radzanowo. Nie wszystkie zalety tego pomysłu zostały upublicznione, wypada, żebym zabrał głos w tej sprawie.
Nie po raz pierwszy Płock zaczyna mówić i potrzebować poszerzenia granic. W ubiegłym stuleciu zmian takich było wiele.
W latach 20. przyłączone do Płocka zostało Radziwie. Na początku lat 50. – Kostrogaj i fragment Nowego Boryszewa. Początek lat 60. to z kolei przyłączenie Winiar i Białej Nowej, a 80. – Podolszyc. Ostatni raz Płock powiększył się w 1997 roku, po przyłączeniu Gór, Ciechomic, Tokar, Longinusa, Bud Dolnych i Górnych.
Łatwo dostrzec wspólną cechę tych zmian: na nowych, przyłączonych do miasta terenach wyrastał wkrótce potem przemysł, osiedla mieszkaniowe lub trasy mostowe. Były to dla Płocka historyczne chwile, miały one olbrzymie znaczenie dla całego regionu, bo praca w dawnej Fabryce Maszyn Żniwnych, dawnych Mazowieckich Zakładach Rafineryjnych i Petrochemicznych, czy w tych mniejszych firmach na Kostrogaju była nie tylko dla płocczan, ale również dla mieszkańców z całego północnego Mazowsza. Nie zmieniło się to do dziś.
Możliwość podjęcia pracy w Płocku często powodowała, że mieszkańcy regionu przeprowadzali się na stałe do Płocka, do mieszkań w blokach powstających np. na Podolszycach.
Od 10, 15 lat obserwujemy silny proces suburbanizacji – ludzie wyprowadzają się do domów w podmiejskich gminach i liczba płocczan maleje. Ale ci ludzie wciąż pozostają związani z Płockiem: tutaj przyjeżdżają do pracy, do galerii handlowych, do kina, czy restauracji.
Mówimy dziś otwarcie o przyłączeniu do Płocka terenów dwóch sąsiednich gmin. W przypadku Słupna chcemy poszerzyć granice miasta o tereny Nowego Gulczewa.
Powodów jest wiele, jako pierwszy wymienię argument związany z komunikacją.
Chcemy poszerzyć ul. Wyszogrodzką do czterech pasów ruchu i na skrzyżowaniu z ul. Harcerską zbudować rondo o dużej przepustowości.
Dla płocczan inwestycja ta oznacza większy prestiż miasta, bo pierwsza droga wylotowa – w tym przypadku akurat w kierunku Warszawy – stanie się kilkupasmową arterią. Inwestycja będzie też logicznym przedłużeniem głównej arterii komunikacyjnej Płocka, zwiększy również wygodę jazdy w kierunku stolicy.
I właśnie: ułatwi życie także tym mieszkańcom gminy Słupno, którzy codziennie przyjeżdżają rano do Płocka do pracy, czy szkoły, a po południu z niego wyjeżdżają. Bez przesunięcia granicy budowa nowego pasa ul. Wyszogrodzkiej jest utrudniona.
Mieszkańcy terenów, które proponuję przyłączyć, odniosą dużo więcej korzyści. Zyskują dostęp do płockich szkół i przedszkoli oraz żłobków, a także wydłużającej się listy profilaktycznych programów zdrowotnych oraz innych udogodnień jak np. Karta 3+, czy Karta Seniora.
Otwiera się przed nimi możliwość objęcia nowych terenów miejską strefą transportu publicznego, ale też monitoringiem miejskim, nadzorem Straży Miejskiej, a także miejskich służb komunalnych.
Nie tylko więc w grę wchodzi sprzątanie śmieci, ale np. zimą odśnieżanie. Kiedy mocniej popada śnieg – od razu na drogach widać, gdzie jest granica Płocka, w którym miejscu zaczyna się miasto, bo od tego momentu zawsze trasa jest przejezdna, jeśli wręcz nie całkowicie czarna.
Przyłączenie Nowego Gulczewa ułatwia zagospodarowanie Jaru Rosicy na np. tereny rekreacyjne.
W przypadku propozycji przyłączenia do Płocka terenów Nowego Boryszewa w grę wchodzi także szybkie uzbrojenie tej okolicy w miejską infrastrukturę – przede wszystkim w kanalizację, która znacznie obniży koszty utrzymania domów. Zresztą obszar Nowego Boryszewa nie jest silnie zasiedlony, co jest zaletą, bo widzimy w nim tereny inwestycyjne. Inwestycje przemysłowe zaś to miejsca pracy dla płocczan, ale nie tylko dla płocczan. Także dla mieszkańców regionu płockiego.
Jest jeszcze jeden argument: olbrzymi budżet inwestycyjny Płocka. Rocznie wydajemy na inwestycje z budżetu miasta 140 mln zł. Do tego dochodzą środki zewnętrzne – programy rządowe np. schetynówki, środki unijne, pieniądze z instrumentu Jessica, w których zdobywaniu jesteśmy wyjątkowo skuteczni. W minionej, czteroletniej kadencji wydaliśmy na inwestycje w Płocku prawie miliard złotych. Można sobie wyobrazić, jak szybko przyłączone tereny sąsiednich gmin mogą rozkwitnąć.
Poszerzmy granice Płocka. Wszystkim nam to się opłaca.