Czas Świąt jest najlepszym momentem na refleksję, którą chcę się podzielić: pod koniec grudnia wszyscy staramy się pomagać ludziom z naszego otoczenia. Warto to robić, bo niewiele to nas kosztuje, a radość, którą niesiemy jest bezcenna.

W grudniu spotykałem się z dziesiątkami ludzi, którzy niosą pomoc. Czasami w oryginalny sposób, jak np. Moto Mikołaje. Grupa ludzi jeżdżąca na motocyklach potrafiła się zorganizować, by bezinteresownie zbierać prezenty dla dzieci. Był to jeden z pierwszych opłatków, którym się w tym roku podzieliłem.
Diecezjalny duszpasterz motocyklistów ks. Dariusz Skoczylas wręczył mi oryginalny upominek – choinkową bombkę z sylwetką Mikołaja na motocyklu.

Zresztą same Mikołajki – dzięki wielu firmom i ludziom chętnym do podzielenia się tym, co mają czas Świąt będzie o wiele pogodniejszy. Jako Urząd Miasta prosimy o pomoc sponsorów, bo dzięki nim, dzięki zorganizowaniu ich ozdabiamy miasto, przygotowujemy paczki, by na twarzach najmłodszych wywołać uśmiech.
Cieszy, że tak wielu jest ludzi, którzy chcą pomagać. Bywa, że nie jest to doraźna pomocy tylko, ale zabezpieczenie potrzeb na dłuższy czas. Samodzielnie pewnie nikt z nas nie byłby w stanie takiej pomocy zorganizować.

Z grupą swoich współpracowników pojechałem ze „szlachetną paczką” do jednej z płockich rodzin. Wiedzieli, że ktoś ich odwiedzi, ale nie znali żadnych szczegółów, także dotyczących „zawartości” paczki.

Ta rodzina to kochające się małżeństwo z dwiema córkami. Ich życie skupia się na opiece nad starszą córką, która urodziła się z porażeniem mózgowym. Dziecko nie mówi, nie chodzi, nie jest w stanie siedzieć. Ale kiedy próbujemy z nią rozmawiać – reaguje szczerym uśmiechem.
Rodzina przeprowadziła się do mieszkania na parterze, za które spłacają kredyt. Wcześniej mieszkali na czwartym piętrze, ale dziecko nie miało swojego pokoju, nie mieścił się w mieszkaniu jej wózek, poza tym lokal był na czwartym piętrze i ojciec znosił dziewczynkę na spacer na rękach.

Dziecko wymaga ciągłej rehabilitacji, która jest kosztowna i trudna zwłaszcza, że jej mama jest po wypadku i operacji. Determinacja rodziny i szczęście, które ci ludzie potrafią znaleźć w takiej sytuacji jest imponujące i mobilizujące. Rodzina marzyła o narożniku – łóżku, na którym dziewczynka spędzać może większość czasu, i na którym będzie bezpieczna, bo także w dzień zdarzają się u niej ataki padaczki.
Jej mama marzyła i mikrofalówce, by łatwiej przygotować było posiłki.

Złożyliśmy się na ten narożnik, od sponsora dostaliśmy mikrofalówkę i razem zorganizowaliśmy jeszcze wiele innych podarunków. Nie kosztowało nas to wiele, nie musieliśmy sobie „odejmować chleba od ust”, by pomóc. Po prostu warto było. A wszystko dzięki temu, że zorganizowaliśmy się.

Naprawdę nie trzeba wiele, żeby tą radość sprawić. Czytałem listy do Mikołaja m.in. od dzieci z ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. A w nich niespodzianka: dzieci prosiły o markowy żel pod prysznic, czyli taki za 12 zł.

Warto pomagać, ponieważ nie tylko jest to łatwe i nie kosztuje wiele, i warto pomagać przez cały rok. Pamiętać o Adasiu Pietruszce, o Klaudii Kamińskiej. Cały rok ktoś potrzebuje naszej pomocy, gestu, podzielenia się. Pamiętajmy o tym nie tylko w Święta…