Przedwyborczy czas to dobry okres, by odpowiedzieć na pytanie dlaczego w Płocku warto zagłosować na Koalicję Obywatelską? I przede wszystkim odpowiedzieć sobie otwarcie na pytanie: dlaczego nie głosować na Prawo i Sprawiedliwość? W skrócie odpowiedź jest bardzo prosta: głos na PiS to poparcie indolencji, draństwa i obłudy. Jednak po kolei…

Od ponad 12 lat PO zarządza Płockiem. Zrobiliśmy w mieście bardzo dużo. Ostatni rok zaś pokazał dobitnie, jak nasze zarządzanie miastem różni się od tego, co oferuje nam „dobra zmiana”. Lista przykładów jest długa, ale sięgnijmy po te najbardziej wyraziste.

Mamy już nowy stadion piłkarski, zbudowaliśmy obiekt na miarę naszego stulecia, który będzie wyróżniać się w skali kraju swoją architekturą, urodą i funkcjonalnością. Na razie kosztuje nas od nieco ponad 170 mln zł, choć jeszcze do końca – z racji choćby wywołanej przez PiS inflacji – nie rozliczyliśmy się z wykonawcą i być może ostateczny koszt przekroczy 200 mln zł. Nie mieliśmy wsparcia ze strony rządu, nie mieliśmy wsparcia ze strony resortu sportu i ministra Kamila Bortniczuka, nie mieliśmy wsparcia ze strony największego polskiego koncernu energetycznego.

Swoją bierność tłumaczą brakiem podstaw prawnych, by taką inwestycję wesprzeć finansowo. Ale jak potrzebują wygodnych dla siebie przepisów – tworzą je w jedną noc. Czy to bardziej niezaradność, czy bierność?

Przykładem draństwa, igrania z naszym zdrowiem jest budowa ośrodka radioterapii w szpitalu na Winiarach. Jest to inwestycja samorządu województwa i marszałka Mazowsza, mądra odpowiedź na potrzeby wszystkich mieszkańców Płocka i okolic, którzy dziś muszą leczyć się onkologiczne w innych ośrodkach – Warszawie, Łodzi, czy Bydgoszczy.

Mimo starań szpital na Winiarach na tak potrzebną inwestycję nie dostał ani złotówki wsparcia ze strony rządu.

Kiedyś radna, dziś kandydatka na posła Wioletta Kulpa, sugerowała utworzenie Miejskiego Centrum Diagnostyki i Profilaktyki Onkologicznej przy wsparciu finansowym Orlenu, w którym kieruje działem sponsoringu społecznego. Nic z tego nie wyszło.

W 2019 r. jedynką listy PiS w okręgu płocko-ciechanowskim był ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski. W czasie kampanii wyborczej wspominał o ośrodku radioterapii w Płocku. Znów nic z tego nie wyszło.

Podobnie jak próba uzyskania wsparcia ze strony ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.

Wioletta Kulpa prezydentem nie została, Łukasz Szumowski nie jest już ani ministrem, ani posłem, Adam Niedzielski też nie jest już ministrem a ośrodek radioterapii na Winiarach jest. Prawie gotowy.

Nie rozumiem jak to się dzieje, że jedni politycy w tym kraju „gubią” miliony złotych na nieudany w końcu zakup sprzętu medycznego z niepewnego źródła, a w tym czasie mazowieccy samorządowcy budują tak potrzebny dla nas ośrodek radioterapii.

Wiele osób to podkreśla: na mapie potrzeb onkologicznych Płock, powiat płocki i sierpecki wyróżniają się najwyższą na Mazowszu liczbą zgonów z powodu chorób płuc i oskrzeli. A przecież to wszystko sąsiedzi zakładu produkcyjnego PKN. Sponsoring Orlenu też się „nie ożywił”…

Po indolencji i draństwie dajmy przykłady żywej obłudy. Zjednoczona prawica straszy nas także emigrantami – rzekomymi bandytami i dzikusami z Dalekiego Wschodu, i krajów muzułmańskich, pozbawionymi empatii zwierzętami.

Tymczasem zarządzany przez PiS Orlen prowadzi inwestycje – jak instalację Olefiny III – którą buduje rękami m.in. Koreańczyków, Filipińczyków, Hindusów, Turków, czy Malezyjczyków. W kontenerowym miasteczku w Starej Białej ma zamieszkać nawet sześć tysięcy ludzi. Ważne dla mnie jest to, żeby płocczanie czuli się bezpiecznie, a cudzoziemcy szanowali obowiązujące przepisy i zasady życia społecznego. I coraz częściej spotykamy ich na naszych ulicach, w sklepach, i co? Dzieje się coś złego?

Trzeba tu pokazać znów tę grę słów i manipulację faktami. Gdy rozpętała się ta emigracyjna histeria – Orlen zaczął kampanię informacyjną i wypełnił bilbordy hasłami m.in. o tym, że zatrudnia polskie firmy. Ani słowa o tym kogo zatrudniają polskie firmy.

I co więcej – z jednej strony szczują nas emigrantami, z drugiej – sami ich przepuszczają, tworząc korupcjogenny system przyznawania wiz dla obcokrajowców z Dalekiego Wschodu.

Innym przykładem jest finansowanie inwestycji – np. drogowych – z tzw. Polskiego Ładu. Politycy PiS lubują się w pozowaniu z szerokim uśmiechem przed kamerami i aparatami fotograficznymi z wielkimi czekami w rękach, na których widnieją kwoty dotacji do różnych przedsięwzięć. Nie wspominają o takiej technicznej „drobnostce”: dofinansowanie z Polskiego Ładu płaci się w dwóch transzach – w połowie inwestycji oraz po jej zakończeniu i rozliczeniu. Oznacza to, że wykonawca musi inwestycję skredytować w czasie jej realizacji i spłacić kredyt po jej rozliczeniu. Wiemy, że nasi wykonawcy zaciągają kredyty i nasze inwestycje kosztują o 1/10 więcej niż bez Polskiego Ładu.

Dbamy o dziedzictwo narodowe i o nasze zabytki. I nasza starówka nabiera coraz więcej blasku. Nieliczne kamienice na Starym Mieście i na osiedlu Kolegialna, które są w złym stanie to domy należące do osób prywatnych lub… skarbu państwa. Popatrzcie co „dobra zmiana” zrobiła z zabytkową kamienicą przy ul. Kolegialnej, gdzie była siedziba Sanepidu. Dach przecieka, tynk odpada, kapiącą z bogato ozdobionych sufitów deszczówkę ludzie zbierali w miski, wiadra…

Jeszcze gorzej jest z popadającą w ruinę kamienicą na rogu ul. 1 Maja i Sienkiewicza, po byłej komendzie policji. Chcą nam ją oddać za darmo. Ale taka darowizna jest celowa. Będziemy mogli starać się o środki zewnętrzne – np. unijne – gdy będą na taki cel, jaki zadeklarujemy, przejmując tę nieruchomość. Jest to więc zabawa w zgadywankę.

Dlatego chcemy kamienicę kupić z symboliczny procent wartości. Skarb państwa zarobi kilkaset tysięcy złotych, a my będziemy mogli przeznaczyć nieruchomość na dowolny cel. Korzyści mają obie strony. A oni się nie zgadzają. Opuszczona, nieogrzewana kamienica – zabytek, w którym urodził się pierwszy niekomunistyczny premier Polski Tadeusz Mazowiecki – stoi więc, straszy pustymi oknami i tynk gubi.

Ale co tam przykłady nieudacznictwa wyciągnięte z „grubej rury”. Oni nie potrafią nawet uruchomić iluminacji na zabytkowym budynku tzw. kamery pruskiej, siedziby różnych rządowych delegatur. Co tu im wytykać niezaradność przy dużych inwestycjach, kiedy kilkunastu lampek nie potrafią włączyć.

Nie dawajmy im władzy…