Czy to nie zabawne, że doprowadziłem w tym roku do tego, że miasto ma rekordowy budżet na inwestycje, ich liczba także jest rekordowa, a do ratusza przychodzą politycy „dobrej zmiany” i chcą sprawdzać listę mojej obecności w pracy?
Z Orlenu zaśmierdziało, a „dobra zmiana” – zamiast zająć się wyjaśnieniem, czy płocczanie znów (bo przecież podobnie było we wrześniu 2016 roku) nie znaleźli się w zagrożeniu – chodziła po Urzędzie Miasta, domagając się informacji o tym, ile razy urzędnicy jeździli na zagraniczne delegacje, czy jakie otrzymali premie. Nie to jest najgorsze. Tragikomiczne jest to, że te informacje są jawne i radni miejscy je otrzymali. Radni „dobrej zmiany” tego nie zauważyli?
Z Orlenu śmierdzi, a radni „dobrej zmiany”, zatrudnieni w PKN zresztą, nie rozumieją prostych informacji. A może nie chcą zrozumieć, bo kiedy byli przy władzy w mieście, to koszty delegacji zagranicznych były wyższe niż obecnie?
„Nalot” na Urząd Miasta – podkreślę raz jeszcze: w dniu, w którym Płock żył tym czymś, co Orlen „wyrzucił” w powietrze – zorganizował m.in. senator PiS Marek Martynowski i kandydat na prezydenta Płocka z ramienia PiS, radna Wioletta Kulpa. „Nalot” zaplanowany na siłę, jak w wielu miastach kraju, gdzie zarządzają prezydenci z PO.
Wizytę polityków „dobrej zmiany”, którzy w środę przyszli kontrolować Urząd i urzędników w towarzystwie zaproszonych przez siebie dziennikarzy traktować można w kategoriach farsy. Dlatego przygotowałem list do pana senatora Marka Martynowskiego z pytaniami, które we fragmentach zacytuję:
(…) co konkretnego senator Marek Martynowski zrobił przez ostatnie trzy lata dla Płocka?
– droga ekspresowa nr 10; w kwietniu tego roku radni województwa mazowieckiego jednogłośnie podjęli apel, dotyczący przybliżenia tej trasy do Płocka. Jednocześnie zaapelowali do rządzących o jak najszybsze rozpoczęcie budowy tej trasy, bo to w kompetencjach rządu leży decyzja o tej inwestycji. Co Pan zrobił, by przybliżyć przebieg tej trasy do Płocka i przyspieszyć realizację tego przedsięwzięcia? Mimo, że nie było Pana na jednej z ostatnich sesji Rady Miasta Płocka, która była poświęcona drodze ekspresowej nr 10. (…)
– budowa linii kolejowej z Płocka do Modlina. Pytanie, które kieruję do Pana ma bardzo prostą formułę: na jakim jest etapie?
– ile napisał Pan senatorskich oświadczeń, dotyczących płockich przedsięwzięć? (…)
– czy wie Pan, że po raz pierwszy od wielu lat nie otrzymaliśmy – mimo, że jesteśmy ośrodkiem o bardzo dużym doświadczeniu w tym zakresie – dotacji z Rządowego Programu na rzecz Rozwoju oraz Konkurencyjności Regionów poprzez Wsparcie Lokalnej Infrastruktury Drogowej, czyli niegdyś tzw. „Schetynówek”? Staraliśmy się o środki na przebudowę ul. Maszewskiej (koszt inwestycji – ponad 5 mln zł, wnioskowane dofinansowanie – 2,9 mln zł) oraz na przebudowę ul. Granicznej i Wodnej (koszt inwestycji – 13 mln zł, wnioskowane dofinansowanie – 5 mln zł). Dlaczego?
– W tym samym czasie senator Adam Bielan z PiS z Radomia chwali się, że wiceminister finansów Teresa Czerwińska podpisała promesę rządową na przebudowę ulic Wojska Polskiego i Żółkiewskiego w Radomiu w wysokości ponad 93 mln zł! Prasa cytowała senatora Bielana, który mówił, że to efekt m.in. lobbingu na rzecz tej inwestycji, podobnie jak podziękowania prezydenta Radomia Radosława Witkowskiego z PO.
Dlaczego, Panie Senatorze, w Radomiu taka współpraca jest możliwa, a w Płocku nie?
Kiedy miałem okazję spotkać się w końcu z senatorem Markiem Martynowskim usłyszałem, że powinienem gratulować skuteczności prezydentowi Radosławowi Witkowskiemu w zdobyciu takiej dotacji. Rzecz w tym, że gratulowałem i usłyszałem od niego: – Ale to nie ja za tym stoję. To Bielan – odpowiedział.
Nie skarżę się, bo świetnie – jako Płock – sobie radzimy. Tylko w tym roku zdobyliśmy 220 mln zł unijnych dotacji. W tym samy czasie Radom zdobył z UE 60 mln zł.
Chciałbym, by nasza współpraca z politykami różnych opcji wyglądała, jak w Radomiu. Nie potrzebuję 90 mln zł, proszę polityków „dobrej zmiany” by dziś postarali się o niecałe 10 mln zł na przebudowę ul. Granicznej z Wodną oraz Maszewskiej.
Chciałbym z politykami „dobrej zmiany” rozmawiać nie o listach obecności w ratuszu, ale przyszłości Płocka. Boli mnie brak dofinansowania z programu rozwoju dróg lokalnych ponieważ, gdy moim poprzednikiem był Mirosław Milewski z PiS byłem w stanie lobbować i postarać się o dofinansowanie z Totalizatora Sportowego na budowę Orlen Areny. Może można było więcej, ale starałem się pomóc i jednak pomogłem, ponad partyjnymi podziałami.
A dziś oglądam wywiad telewizyjny radnej – kandydatki na prezydenta Płocka z ramienia „dobrej zmiany” w państwowej telewizji TVP 3 Warszawa – w programie „Zawsze na temat”. I słyszę pytanie dziennikarki, która właściwie stawia tezę: że łatwiej będzie w Płocku politykowi z PiS porozumieć z rządem PiS nic obecnemu prezydentowi. A na to pada odpowiedź uśmiechniętej kandydatki na prezydenta: – Zdecydowanie tak!
Najlepszy to dowód, jak dobra zmiana traktuje Płock i odpowiedź, dlaczego nie dostaliśmy tzw. schetynówki. Nie ważny jest interes jego mieszkańców, ważne na kogo zagłosujecie.
Płock wciąż żyje smrodem dwutlenku siarki wyemitowanego z Orlenu. Coś podobnego wydarzyło się we wrześniu 2016 roku. Do dziś nie otrzymaliśmy z PKN wyjaśnienia, co to było. Radna „dobrej zmiany” ucieka przed dziennikarzami, którzy ją o to pytają. Apeluję dziś do senatora Marka Martynowskiego, by przynajmniej on dotarł do raportu z tego wydarzenia z 2016 roku i przeczytał go, by zapewnić płocczan, że nic im nie groziło.
„Dobra zmiana” reklamuje się dziś tym, że dzięki jej polityce PKN zainwestuje w ciągu najbliższych pięciu lat 8 mld zł w rozbudowę części petrochemicznej Orlenu. Czyli jakieś 1,5 mld zł rocznie. Dużo? Może i tak.
Ale w czasie 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej PKN inwestował w swój rozwój 5 mld zł rocznie! To jest dobra zmiana?
I jeszcze jedno: „dobra zmiana” otrzyma odpowiedź na wiele swoich pytań o nagrody dla urzędników, czy ich wyjazdy. Łącznie z porównaniem kwot, jakie wydawała, kiedy była w Płocku przy władzy. Nie są to korzystne dla „dobrej zmiany” porównania.
Na pewno nie będę chcieli przy tym zobaczyć zakończenia budowy obwodnicy, przebudowy kilometrów dróg, kanalizacji, remontów przedszkoli, szkół, budowy boisk, parkingów, budowy wiślanych bulwarów, kupnie nowych autobusów, wymianie prawie 100 procent wiat przystankowych.
I niestety – jestem o tym przekonany – o trasie ekspresowej S10, czy kolei z Płocka do Modlina lub o smrodach z Orlenu nadal nie będzie z kim rozmawiać. Za to będziemy słyszeć chwalenie się ułożeniem cichych torów przez stary most i Radziwie. Imponujące!
W czasach PRL na rogu ul. Łukasiewicza i Miodowej stały trzy słupy z napisami: Pokój, Praca, Socjalizm. Były to też czasy, kiedy każdy obywatel był kontrolowany na każdym kroku. Nie mam nic przeciwko kontrolowaniu Urzędu, który jest całkowicie transparentny. Ale kontrola taka musi odbywać się zgodnie z prawem, zasadami i kontroler musi być …kompetentny.