Zaczęła się dyskusja o potrzebie budowy nowego stadionu piłkarskiego przy ul. Łukasiewicza. Zbudujemy go, ale bez pośpiechu, konsultując jego kształt i racjonalnie mierząc jego wielkość i szukając na niego pieniędzy poza budżetem Płocka
Bo to poważny problem, z jakim mierzą się inne, duże miasta w kraju, które zbudowały wielkie obiekty na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy widzów. A tymczasem trybuny te nie wypełniają się dziś nawet w 1/3. To razi, kiedy widzi się takie rzędy pustych krzeseł, a do tego finansowo boli, bo utrzymanie stadionu sięga milionów złotych.
Z takim problemem zmaga się m.in. Lublin z wielkim stadionem i trzecioligowym Motorem Lublin oraz Łódź, budująca wielki obiekt dla swoich drużyn, które egzystują w trzeciej i czwartej lidze. Dlatego dużo racji mają ci, którzy obawiają się o wydanie publicznych pieniędzy na obiekt, który może służyć garstce kibiców.
Płock ominęła ta „koniunktura” na budowanie stadionów, może i dobrze, bo skupiliśmy się na budowaniu klubu piłkarskiego i zespołu Wisły. Powoli podnieśliśmy go organizacyjnie i finansowo. Dziś Wisła Płock nie ma długów (Korona Kielce np. ma ich 20 mln zł) i puka coraz częściej do drzwi ekstraklasy. Poszliśmy dobrą drogą i teraz pytanie o nowy stadion jest jak najbardziej zasadne. Mamy dla kogo ten obiekt zbudować, nie grozi nam sytuacja Łodzi, czy Lublina.
Dlatego możemy zacząć rozmowę o budowie stadionu. Rozmowę. W przyszłym roku mogą powstać koncepcje obiektu, które poddamy konsultacjom, by wybrać najlepszą.
Nie ukrywam, że najbardziej podoba mi się droga, jaką poszła Gdynia, budując stadion w angielskim stylu, na nieco ponad 15 tys. widzów, którzy oglądają mecze i piłkarzy na wyciągnięcie ręki. Jednocześnie jest to obiekt, który spełnia wszystkie międzynarodowe wymagania. Oznacza to, że tor wyścigowy się na nim nie zmieści. Na tor musimy znaleźć inne rozwiązanie.
Jak ostatecznie będzie wyglądać ten obiekt – odpowie autor koncepcji. Pamiętajmy, że na obecnym stadionie mamy wysokiej jakości podgrzewaną murawę, nowoczesny monitoring i wiele innych inwestycji, które można wykorzystać.
Każdy spyta, a skąd pieniądze, czy miasto będzie się zadłużało itd.? O zadłużaniu pisałem wielokrotnie: to straszak, używany przez opozycję. Wyobrażam sobie czasem, że siedzą płocczanie nad dziurawą ul. Chopina i komentują te dziury: – Dziurawa ta droga, ale dobrze jest, bo na szczęście nasze miasto nie ma długów.
Przecież to nonsens, ludzie wolą mieć równą nową ulicę, tym bardziej, że problem kredytów miasta to problem Płocka, nie jego mieszkańców. Każde miasto sięga po kredyty, to wszystko są narzędzia do rozwijania miasta.
Nie sądzę natomiast, że w przypadku nowego stadionu będziemy sięgać po pożyczkę. Poszukamy zewnętrznych środków. Od nich także zależy też czas realizacji tego przedsięwzięcia.
Wielu polityków rządzącej partii w kampanii wyborczej deklarowało, że PKN Orlen musi się mocniej zaangażować w życie Płocka, że Orlen musi wrócić do Płocka, że w Płocku nawet muszą odbywać się zarządy PKN-u. Politycy Prawa i Sprawiedliwości będą mogli teraz zrealizować swoje wyborcze obietnice i np. wymóc na koncernie finansowe zaangażowanie w budowę np. nowego stadionu.
Chyba nie chcecie mi teraz powiedzieć, że oszukiwali?
Słowem: będziemy szukać takiej drogi finansowania budowy stadionu, by nie obciążyła ona budżetu Płocka. W ten sposób właśnie – bez udziału publicznych pieniędzy – zbudowaliśmy nowy dworzec autobusowy przy Dworcowej. Jak widać można.
Natomiast nadal priorytetem dla mnie pozostaną inwestycje, na które możemy dostać unijne dofinansowanie, jak budowa kolejnych odcinków obwodnicy oraz budowa wiślanych bulwarów.