Onkologia nie może być kartą przetargową w rękach polityków. A jeśli już jakieś przedsięwzięcie onkologiczne zostanie obiecane w programie wyborczym – musi być obietnicą dotrzymaną. Tu idzie o życie. Boję się, że w Płocku dzieje się inaczej.
Sprowokował mnie do tego wpisu jeden z ostatnich briefingów prasowych Orlenu, ale także wcześniejsze wydarzenia z czasów elekcji do samorządu. Przypomnę, że we wrześniu ubiegłego roku Kierownik Działu Sponsoringu Społecznego i CSR w PKN oraz jednocześnie kandydatka na prezydenta naszego miasta, zadeklarowała dążenie do utworzenia w Płocku – a dokładnie w strukturach Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej – centrum diagnostyki i profilaktyki ogólnej. Twierdziła, że ma zapewnienie ze strony władz Orlenu o wsparciu takiej inicjatywy oraz o współpracy.
To ważna i potrzebna deklaracja. Od października ubiegłego roku trwała moja korespondencja z PKN, przy pomocy której usiłowałem zorientować się, na ile podjęcie współpracy w zakresie tej profilaktyki jest możliwe i realne. Rodziły się proste pytania: kto będzie mógł korzystać z tego centrum, ile Orlen może przeznaczyć na zorganizowanie takiej placówki, jak miałaby ona być finansowana, czy projekt był konsultowany z ministerstwem zdrowia, jaki jest pomysł na zatrudnienie wykwalifikowanego personelu?
Proponowałem zaprosić do współpracy marszałka Mazowsza Adama Struzika, który prowadzi Szpital Wojewódzki na Winiarach. Kibicuję dyrektorowi tej placówki Stanisławowi Kwiatkowskiemu, który zaplanował na 4 października tego roku wmurowanie kamienia węgielnego pod ośrodek radioterapii. Ma być gotowy za rok. Jest firma, która wydzierżawiła od szpitala grunty i zajmie się organizacją placówki, i która ma już kontrakt z NFZ. Ośrodek będzie mógł przyjąć do 2 tysięcy pacjentów rocznie. To są konkrety!
Proponowałem współpracę ponieważ rozumiem, jak ważna jest profilaktyka. Jako miasto wydajemy rocznie na nią blisko milion złotych, realizując różne programy: od programu profilaktycznych szczepień przeciwko grypie przez program profilaktycznych szczepień przeciwko meningokokom oraz przeciwko HPV, po program profilaktyki i wczesnego wykrywania nowotworów jelita grubego. Wszystkie zostały zaopiniowane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, co jest obowiązkowym posunięciem przy realizacji każdego programu. Z realizacji każdego z tych programów musimy się też rozliczyć. Powtórzę: to też konkretne działania.
W kwietniu tego roku otrzymałem zapewnienie z PKN o tym, że Orlen pracuje nad programem profilaktyki zdrowotnej, skierowanej do mieszkańców Płocka. A także o zaawansowanych rozmowach z poważnymi partnerami. Brzmiało naprawdę poważnie.
I oto koncern szumnie ogłasza, że będzie realizował program … przepraszam, nie program…., ale „Kompleksowy wieloletni plan profilaktyki i leczenia chorób płuc i nowotworów dla mieszkańców Płocka oraz powiatu płockiego” oraz podpisuje list intencyjny w tej sprawie z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie oraz Instytutem Chorób Gruźlicy i Płuc.
Nie program, ale plan. Koncern nie podaje żadnych szczegółów, jedynie same ogólniki o raportowaniu o stanie zdrowia, o prewencji i edukacji w określonych grupach wiekowych, o stworzeniu szybciej ścieżki diagnostycznej. Żadnych konkretów o tym, jak diagnostyka będzie wyglądać, dużo za to zapewnień o działaniach społeczno-edukacyjnych i motywacyjnych, zachęcających do prowadzenia zdrowego stylu życia.
W tym planie czytam o szkoleniu lekarzy rodzinnych w zakresie wczesnego rozpoznawania chorób układu oddechowego, wczesnych badaniach spirometrycznych, o infolinii dla lekarzy i pacjentów oraz o opracowaniu schematu ścieżki leczenia, by pacjent wiedział, co ma robić. Przyznam, że z radością zobaczyłbym treść tego listu intencyjnego.
Orlen osiągnął cel: tytuły prasowe opowiadały o tym, że koncern będzie walczył z nowotworami.
Boję się, patrząc na to, co dotychczas w tej sprawie się działo, że Orlen włączył się w kampanię wyborczą „dobrej zmiany” i nic z tego wsparcia onkologicznego nie wyjdzie. Świadczyć może o tym fakt towarzyszenia inicjatywom onkologicznym już dwóch posłów PiS. Do wyborów zostały cztery miesiące. Mało czasu na wdrożenie planu, choćby tylko działań społeczno-edukacyjnych i motywacyjnych, zachęcających do prowadzenia zdrowego stylu życia. Na liście intencyjnym wszystko się zakończy, ale będzie on argumentem w kampanii wyborczej do parlamentu.