Na pohybel niedowiarkom – oj, chciałoby się tak poważnie powiedzieć. Mamy pierwszą w historii miasta umowę w partnerstwie publiczno-prywatnym. Dzięki niej w ponad 20 szkołach i innych publicznych budynkach nie będziemy ciepła wypuszczać w powietrze.
Z 15 lat się o takiej formie korzystania z pieniędzy prywatnych przez instytucje publiczne mówiło. Mówiło, mówiło i mówiło, i na mówieniu się kończyło. W tej kadencji nam się to udało. Nie pierwsze to przedsięwzięcie, o którym mogę napisać, że się udało w sferze gospodarczej miasta.
Mamy podpisaną z Siemens umowę na termomodernizację 24 budynków użyteczności publicznej – szkół, przedszkoli, Podolanki (powstanie na niej instalacja fotowoltaiczna), kilku zespołów szkół i ratusza. Firma ta da nam za 30 ml zł urządzenia, które pozwolą optymalnie wykorzystać ciepło i prąd. W skrócie chodzi o to, że nie musimy budynków jak szkoły, przedszkola, czy urząd ogrzewać w sobotę, czy w święta Bożego Narodzenia, bo nikogo w nich wtedy tam nie ma. Temperaturę można w nich wtedy obniżyć i dużo zaoszczędzić. I przywrócić, kiedy mieszkańcy wracają do tych obiektów do pracy w dzień powszedni, by nie odczuli żadnej różnicy.
Każdy z nas w domu stara się regulować pracę kaloryferów, by nie płacić za „ogrzewanie atmosfery”. Podobnie robimy z oświetleniem. Inteligentne domy np. tak sterują ogrzewaniem, by włączało się kiedy jest potrzebne, czyli kiedy w pomieszczeniach są ludzie.
Owe 30 mln zł będziemy musieli Siemensowi oczywiście oddać. Powstaje więc pytanie czy nam się to opłaca? Sam odpowiadam sobie pytaniem, które nie raz zadawało sobie pewnie wielu kierowców: czy kiedy nie mamy akurat gotówki to opłaca nam się zainstalować instalację gazową do samochodu na raty? Odpowiedź jest tak oczywista, że kończy dyskusję.
Bo miasto płaci rachunki za ogrzewanie, oświetlenie, wodę jak każdy jego mieszkaniec. Z oszczędności, które wygenerujemy spłacimy nowoczesne urządzenia, która da nam Siemens. Więcej, bardzo prawdopodobne, że na tym szybko zarobimy.
Jeśli rachunki za prąd w budynkach, które zostaną zmodernizowane spadnie więcej niż o 34 proc. – zaoszczędzone pieniądze zostają nam w budżecie i możemy je wydać na remonty chodników, budowę parkingów itp.
Oznacza to, że kupiliśmy ową instalację na gaz do samochodu na raty i wprawdzie musimy ją spłacać, jednak nie tylko starcza nam na ratę z oszczędności na paliwie, ale jeszcze dodatkowo zarabiamy. Na tym polega istota partnerstwa publiczno-prywatnego: dwie strony mają finansowe korzyści.
Bardzo poważnie zastanawiamy się nad kolejnym projektem w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego: wymianą oświetlenia ulicznego z konwencjonalnego na ledowe. Jak ono wygląda można się przekonać oglądając pierwsze fragmenty nowej ul. Dobrzyńskiej. Lampy, które tak intensywnie świecą na biało to właśnie ledy. Zużywają dużo mniej energii niż jarzeniówki, czy lampy sodowe. Za oświetlenie miasta płacimy rocznie ponad trzy mln zł.
A gdybyśmy tak wymienili w całym mieście żarówki na ledy? Mielibyśmy rachunek na dwa miliony złotych i milion złotych oszczędności rocznie.
Umowa o partnerstwie publiczno-prywatnym zmienia gospodarczą historię Płocka. Podkreślam to wydarzenie także z tego powodu, że jest ono dobrą ilustracją do pokazania sposobu myślenia mojego i moich współpracowników o rozwoju miasta.
Nie „gasimy pożarów”, kiedy pojawia się np. potrzeba odnowienia jednej, czy dwóch elewacji szkolnych. Myślimy o tym, jak rozwiązać problem elewacji wszystkich, bądź większości szkół na lata.
Dlatego też nie dzielimy tylko zebranych w mieście podatków, ale za wszelką cenę staramy się zdobyć zewnętrzne środki, po prostu zarobić na to miasto. Jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości wytykał mi jakiś czas temu, że spóźniłem się z remontem elewacji jednej ze szkół. To prawda, bo poświęciliśmy rok, by dzięki umowie z Siemensem załatwić problem elewacji kilkunastu placówek oświatowych. Warto było poczekać? Ponownie odpowiedź jest oczywista.
Z chęcią bym teraz przyjął pomoc parlamentarzystów w zdobyciu pieniędzy rządowych na rozbudowę ul. Wyszogrodzkiej do czterech pasów. Wszystko w ich rękach… 🙂
Dam jeszcze jeden przykład naszego sposobu myślenia o rozwiązaniu konkretnego problemu. Mamy kłopot z pętlą autobusową, która funkcjonuje na parkingu pod blokami przy ul. Zubrzyckiego na Podolszycach Południe . Ich mieszkańcy skarżą się na hałas i zanieczyszczenia. Na nową pętlę wystarczy wyasfaltowany plac, ale takiego miejsca w pobliżu nie ma. A jej przenoszenie w odległy fragment miasta oznacza wzrost kosztów przejazdów autobusów Komunikacji Miejskiej.
Zrobimy więc tak: właśnie projektujemy drogę z ronda na skrzyżowaniu ul. Czwartaków z al. Jana Pawła II do wiaduktu nad trasą mostową obok nowego centrum handlowego Leroy Merlin. Mieszkańcy Podolszyc Południe nie będą musieli jeździć na nowy most przez skrzyżowanie Wojska Polskiego.
Obok tej drogi zaplanujemy – z dala od zabudowań – pętlę autobusową. A na niej stanowisko, jedno z kilku w mieście, do ładowania prądem autobusów hybrydowych. I kupimy partię takich 10, a może nawet 20 hybrydowych autobusów. I złożymy na to wniosek o środki unijne. Nasz wkład własny do tego wielkiego projektu, który odczują wszyscy płocczanie, będzie równowartością kosztów budowy samej pętli. Czyli takiego „gaszenia pożaru”.
Na tym polega rozwój miasta.