Z komunikatu Orlenu: (…) „nastąpiło chwilowe blokadowe wyłączenie systemu bezpieczeństwa na kompleksie instalacji Clausa. Sytuacja jest ustabilizowana i nie zagraża środowisku. Ze względu na kierunek wiatru, w okolicy zakładu mogły wystąpić uciążliwości zapachowe (…)”.

Mogły wystąpić uciążliwości zapachowe?

Pierwszy telefon do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego był we wtorek ok. 15.20.

20 minut później ruszyła lawina telefonów. Do MCZK było ich 50.

26 kolejnych – do Straży Miejskiej

I sześć do dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej. Na informację o tym, ile telefonów odebrała Policja jeszcze czekam.

Najpierw telefonowali mieszkańcy Podolszyc, potem Międzytorza, następnie z centrum Płocka: z Kolegialnej, Wyszogrodzkiej, Misjonarskiej, Kochanowskiego.

Dominowało jedno zdanie, jedna skarga: – Śmierdzi i gryzie w gardle, nie do zniesienia.

A w mediach społecznościowych zawrzało. Już dawno nic tak ludzi w internecie nie rozsierdziło,

Taki był efekt wydostania się z kombinatu dwutlenku siarki z jednej z instalacji hydroodsiarczania. Co natychmiast pokazała też stacja, badająca stan powietrza, która znajduje się przy ul. Królowej Jadwigi: dwukrotny wzrost poziomu zawartości dwutlenku siarki.

Uciążliwości zapachowe? Jeśli blisko setka płocczan łapie za słuchawkę telefonu, by zaalarmować służby miejskie to określenie „uciążliwości zapachowe” nie jest eufemizmem, jest kpiną. Tylu miejskich radnych „dobrej zmiany” pracuje w Orlenie, ciekawe, jak wytłumaczą płocczanom ten smród, który zalał miasto?

 

PKN zapewnia, że zakładowi strażacy zbadali stan jakości powietrza i nie odnotowali przekroczeń norm. A jakże, bo wyjechali, bo wystarczy, że już mamy trzy telefony do MCZK, byśmy interweniowali w Orlenie. Wówczas na teren miasta wyjeżdżają dwa wozy bojowe straży, wyposażone w urządzenia do pomiaru stanu powietrza. Zgłaszający uciążliwości płocczanin ma prawo w obecności Straży Miejskiej obserwować taki pomiar.

Fakt, że nie było przekroczenia norm nie zmienia faktu, że jeszcze w środę miasto po prostu śmierdziało. To się nazywa dobre sąsiedztwo.

A przecież to nie pierwsza taka sytuacja. Pamiętacie smród z września 2016 roku? Prokuratura umorzyła to postępowanie, ale ścieżka karna to tylko jedna droga. Jako miasto skorzystaliśmy z niej, obawiając się, że PKN nie okaże się firmą transparentną i sam nie wyjaśni, co spowodowało uciążliwości dwa lata temu. Prokuratura ustaliła, że nie doszło do przestępstwa, ale tak naprawdę nie wiemy, co się wtedy wydarzyło.

We wtorek, w dniu, w którym miasto znów zalała fala smrodu Orlen zapowiedział inwestycje i rozwój petrochemii za 8 mld zł, z których większość ma być zrealizowana w Płocku. Przypadek? Próba przykrycia smrodu wiadomościami o budowie kolejnych instalacji? Jak PKN zainwestuje, w jakie instalacje? Które przyniosą nam kolejne „uciążliwości zapachowe”, czy też zadba o zdrowie i poczucie bezpieczeństwa płocczan.

Co jako prezydent Płocka mogę w tej sytuacji zrobić? Mogę wystąpić do PKN o wyjaśnienie sytuacji, prosić o interwencję Inspektorat Ochrony Środowiska lub powiadomić prokuraturę. Najpierw muszę zebrać wszystkie dane dotyczące wtorku.