Ogłosiliśmy przetarg na budowę drugiego odcinka obwodnicy. To bardzo ważny moment w historii Płocka i całego regionu. Za półtora roku cały zmierzający do krajów nadbałtyckich tranzyt będzie korzystał z trasy mostowej.

Pamiętacie, że mieliśmy w Płocku tylko jeden most i kompletnie zakorkowaną aleję Kilińskiego? Latem, w upale, stały tam tiry, autobusy i auta osobowe. Wszyscy smażyli się w słońcu i z ulgą oddychali, gdy sznur samochodów w końcu ruszał. Korek zaczynał się czasem już w Al. Jachowicza.

Tak wyglądał Płock jeszcze dziewięć lat temu. Albo zaledwie dziewięć lat temu, kiedy jeden z moich poprzedników – prezydent Wojciech Hetkowski – wmurowywał kamień węgielny pod budowę drugiego mostu, a jego następca Mirosław Milewski przecinał wstęgę na jego otwarciu.

Jeszcze trzy lata temu staliśmy pod szlabanami w al. Piłsudskiego. Ile jeszcze było wtedy skrzyżowań jak Zglenickiego z Dobrzyńską, czy Sikorskiego z al. Armii Krajowej, które korkowały się w godzinach szczytu? Albo pamiętacie dziury, po których jeździliśmy np. na Sienkiewicza, czy w Ciechomicach?

Przez ostatnich kilka lat Płock zrobił olbrzymi krok w rozwoju i to nie tylko w zakresie infrastruktury drogowej.

Ale teraz przed nami kolejny kamień milowy, moment, w którym zmieniamy historię miasta. Ogłoszony przetarg na wybór wykonawcy drugiego odcinka to właśnie taka chwila. Postępowanie przetargowe potrwa kilka miesięcy, ale jesienią zaczniemy budowę kolejnego fragmentu obwodnicy – moim zdaniem najważniejszego.

Budowa odcinka obwodnicy, która połączy rondo na ul. Otolińskiej z ul. Bielską to przede wszystkim inwestycja w uzbrojenie terenów przemysłowych. Rejon lotniska i Kostrogaju to obszar, na którym mamy – jako miasto – bogatą ofertę dla inwestorów.

Inwestujemy więc w drogę, która umożliwi dojazd do tych terenów, uatrakcyjni je i może stworzy szansę na kolejną inwestycję, jak rozbudowa fabryki CNH Industrial Polska.

Droga ta pozwoli na całkowite wyprowadzenie ruchu tranzytowego z Płocka, transportu ładunków niebezpiecznych oraz odciąży wiele ulic i poprawi nasze bezpieczeństwo.

Czasem słyszę zarzut, że budowana droga jest jednopasmowa, że nawet Gostynin ma obwodnicę o trzech pasach ruchu. Decyzja o budowie dwupasmowej drogi nie jest przypadkowa i oczywiście chodzi o pieniądze. Jednak nie o oszczędzanie, ale o racjonalne ich wydawanie.

W wielu miejscach możemy w Płocku zbudować czteropasmowe drogi. Ale będą one w całości wykorzystane tylko przez godzinę porannego i godzinę popołudniowego szczytu. Przez pozostałe 22 godziny doby będą świecić pustkami zamiast „pracować”.

Bardzo często wystarczy nam dwupasmowa droga, która kończy się skrzyżowaniami o dużej przepustowości. Właśnie to one często decydują o tym, czy są korki, czy też jedziemy sprawnie.

Pierwszy odcinek obwodnicy zbudowany w taki sposób właśnie – jako droga dwupasmowa, zmieniająca się w kilka pasów przy węzłach komunikacyjnych – bardzo dobrze się sprawdza. Nie ma na niej korków.

Regularnie też wraca też zarzut, że obwodnica powinna sięgać aż po Słupno. Nie ja i nie Urząd Miasta jest adresatem takich pomysłów. Władza prezydenta Płocka kończy się na granicy miasta. Gminą Słupno zarządza wójt, a drogi krajowe na takich terenach buduje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Nie pytajcie więc mnie o obwodnicę przez Słupno, pytajcie parlamentarzystów.

Drugi odcinek obwodnicy zmieni nasze życie w Płocku. Pod koniec 2017 roku będziemy korzystać z nowej drogi oraz wiaduktu, po którym przebiegnie ul. Bielska. Mam nadzieję, że jadący nią kierowcy będą mogli przyglądać się budowie trzeciego odcinka obwodnicy – tego, który ul. Bielską połączy z ul. Długą.