Manipulacja, dezinformacja, niedopowiedzenia – tak najkrócej można określić program „Magazyn śledczy Anity Gargas”, który został wyemitowany przez TVP 1 w czwartek 25 lutego br. Temat dotyczył działki przy ul. Piekarskiej, którą w 2006 roku kupiła firma Budizol z Włocławka z zamiarem pobudowania w tym miejscu apartamentów z podziemnym garażem. 

Zabudowa na Wzgórzu Tumskim i działka Bidizolu, którą deweloper kupił w 2006 roku

Na początek kilka faktów, które nie wybrzmiały zbyt wyraźnie w materiale. Teren przy ul. Piekarskiej sprzedany został firmie Budizol w 2006 roku, za czasów prezydentury mojego poprzednika z Prawa i Sprawiedliwości. Dwa lata później ten sam prezydent (PiS!) wydał właścicielowi terenu decyzję o warunkach zabudowy.

W programie wystąpiło troje właścicieli sąsiednich kamienic, którzy zarzucili pracownikom ratusza faworyzowanie dewelopera z Włocławka i traktowanie go w sposób szczególny. To jest nieprawdziwe i niczym niepoparte pomówienie! Pracownicy UMP postępują zgodnie z prawem, przestrzegają procedur i kierują się w swoim postępowaniu bezstronnością. Od kilkunastu lat próbują wypracować rozwiązanie, które pozwoli na zachowanie unikalnego charakteru płockiej skarpy, a jednocześnie umożliwi dysponowanie swoją nieruchomością przez firmę Budizol. Procedura trwa już 15 lat, więc trudno mówić w tym przypadku o „szczególnym traktowaniu” dewelopera.

W bardzo spektakularny sposób redaktor Gargas zaprezentowała, wieszczoną przez nią i jej trojga rozmówców – właścicieli posesji znajdujących się naprzeciwko działki Budizolu – katastrofę budowlaną, robiąc nieuprawnioną analogię pomiędzy kondycją płockiej skarpy, a osuwiskiem w Norwegii, do którego doszło w grudniu ub. roku. To nadużycie i manipulacja! Płocka skarpa została sześć lat temu umocniona, dzięki współpracy z ówczesnym wojewodą mazowieckim rządu PO-PSL Jackiem Kozłowskim, a jakiekolwiek inwestycje w tym rejonie muszą być dziś poprzedzone odpowiednimi badaniami i ekspertyzami.

W programie arbitralnie stwierdzono, że „na pierwszy rzut oka widać zniszczenia spowodowane ruchem skarpy” w oparciu o relację właścicielki posesji przy ul. Piekarskiej p. Anny Korzeniowskiej, która zaprezentowała pęknięcie ściany jej domu i wybrzuszenie chodnika w bramie. Dlaczego redaktor Gargas nie wykazała się dziennikarską dociekliwością i nie sprawdziła czy podobne uszkodzenia będące efektem rzekomej niestabilności skarpy występują na innych obiektach, np. farze, budynku Hotelu Tumskiego czy Hotelu Starzyński (notabene znajdujących się bliżej korony skarpy)? A także w budynkach należących do sąsiadów – również występujących w programie, panów W. Koziczyńskiego i  J. Skarżyńskiego?

Straszenie płocczan i widzów programu totalnym zniszczeniem, zapadnięciem się skarpy nie ma nic wspólnego z dziennikarską rzetelnością. Niestety, przynosi ono bardzo niepokojące „owoce”, bo docierają do mnie sygnały od ludzi, którzy uwierzyli w tę apokaliptyczną wizję. I niektórzy z nich wyrażają swoje negatywne odczucia w sposób niedopuszczalny, poprzez hejt i obelgi. Oto jeden z nadesłanych pod moim adresem komentarzy „Słuchaj cieniasie. Jesteś zwykłym śmierdzącym gnojem, bo zezwalasz oszustom z Budizolu kosztem mieszkańców i dorobku kultury polskiej bogacić się. Zniszczysz miasto kut…sie (wykropkowanie moje) połamany i rączki umyjesz? Już nie, nie te czasy, dosięgnie cię sprawiedliwość, będziesz kwiczał jak zarzynana świnia bydlaku. kill bill”. Takie właśnie programy, w których zamiast uczciwej informacji zamieszczone są kłamstwa, manipulacje i nieuprawnione niczym pomówienia o nieuczciwość czy działanie na szkodę mieszkańców, prowadzą do szerzenia się mowy nienawiści i bezpardonowych, wulgarnych ataków… 

Tymczasem ja, dla zapewnienia transparentności postępowania w sprawie, która od początku budziła kontrowersje, wystąpiłem w 2014 roku do prokuratury o włączenie się do sprawy na warunkach strony. Prawo dopuszcza takie rozwiązanie, aby prokurator czuwał nad przejrzystością postępowania administracyjnego i jego zgodnością z obowiązującymi przepisami. Podkreślam – to na mój wniosek prokurator uczestniczy w postępowaniu na prawach strony. Dlatego jako absurdalne odbieram zarzuty wyartykułowane w programie „Magazyn śledczy…” przez radną Wiolettę Kulpę o braku transparentności, bo ona, jako radna, nie jest informowana o szczegółach postępowania. Po prostu pani radna nie jest stroną w sprawie.

Niezwykle nachalna i delikatnie mówiąc, mało finezyjna, jest też manipulacja polegająca na powiązaniu w programie dwóch tematów – ewentualnej inwestycji na płockiej skarpie i remontu Pałacu Branickich w Warszawie. Te dwie sprawy dotyczą firmy Bidozol, a wykorzystane zostały przez redaktorkę do przedstawienia w złym świetle prezydentów związanych z Platformą Obywatelską – mnie i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. I temu ten program zapewne miał służyć…

Spotykając się w ratuszu z redaktor Gargas i udzielając jej wyczerpujących odpowiedzi (oczywiście w takim zakresie, na jaki pozwala mi prawo) liczyłem na rzetelne i obiektywne przedstawienie sprawy, która budzi silne emocje i jest wyrazem m.in. konfliktu interesów właścicieli posesji przy ul. Piekarskiej i dewelopera. Niestety, pani Gargas przyjechała do Płocka z określoną tezą, którą próbowała na siłę udowodnić, że w Płocku „nie dbamy o bezpieczeństwo ludzi i dziedzictwo kulturowe”.

Efekty mojego działania i moich współpracowników w kwestii czuwania nad bezpieczeństwem mieszkańców i dbałości o zachowanie dziedzictwa kulturowego widać na każdym kroku. Każdy, kto bezstronnie spojrzy na tę kwestię znajdzie wiele na to dowodów. Natomiast po obejrzeniu programu pani Gargas pozostaje niesmak i rozgoryczenie, że telewizja, już tylko z nazwy, publiczna, nie szuka obiektywnej prawdy, a realizuje jedynie propagandowe cele jednego środowiska politycznego, sięgając przy tym po manipulację, wprowadzanie w błąd i wywoływanie negatywnych emocji…