Odsłoniliśmy pomnik Tadeusza Mazowieckiego – pierwszego niekomunistycznego premiera Polski, ale także męża stanu i człowieka, który zbudował polski samorząd. Dziś „dobra zmiana” – władza, która wszystko centralizuje – próbuje to zniszczyć. Zniszczyć kolejną zdobycz demokracji.
Największą zaletą samorządu jest to, że ta lokalna władza jest blisko mieszkańców i najlepiej wie, czego najbardziej oni potrzebują. W Polsce samorządy funkcjonują doskonale.
Płock jest bardzo dobrym przykładem miasta, które dzięki samorządności rozwija się w zrównoważony sposób. Z powodzeniem udaje się nam doskonalić układ komunikacyjny, przebudowywać ulice, podnosić poziom bezpieczeństwa, budować sieć dróg rowerowych, rewitalizować starówkę i nadwiślańskie bulwary, mamy nasz autorski adresowany do młodych ludzi program „Mieszkania na start”, konsekwentnie modernizujemy tabor Komunikacji Miejskiej.
Wszystko to dzieje się dzięki temu, że wiemy jak dobrze wykorzystać podatki, które do miejskiej kasy wpływają. Rozwijamy Płock również dzięki temu, że z powodzeniem pozyskujemy środki zewnętrzne.
Dlatego boli mnie, gdy rządowe pomysły obciążają nasze finanse. „Dobra zmiana” uprawia populistyczną politykę i szukając poparcia robi to naszym kosztem.
Roczny budżet Płocka przekracza miliard zł. Nie oznacza to, że nie szanujemy pieniędzy. Każda złotówka się dla nas liczy. Dlatego nie mogę milczeć, kiedy widzę, że rząd obciąży nas kosztami nieprzemyślanych decyzji.
Przed nami jest rok, w którym stracimy – licząc mniejsze wpływy i większe wydatki – łącznie blisko 50 mln zł.
Nasze dochody zmaleją o ponad 20 mln zł. Największy ubytek wynikać będzie z obniżenia stawki PIT z 18 do 17 proc. Z tego powodu do miejskiej kasy nie wpłynie aż 11 mln zł. Żeby uświadomić sobie skalę tej straty przypomnę, że remont Mostu Legionów Piłsudskiego kosztować nas będzie mniej, bo 9,5 mln zł.
Podwyższenie kosztów uzyskania przychodu także oznacza dla nas 7 mln zł mniejszych wpływów. Zwolnienie z podatku dochodowego także oznacza dla miasta mniejsze wpływy – o dwa mln zł.
Pomysły „dobrej zmiany” oznaczają dla nas także większe wydatki. Najbardziej boli, że rząd ogłasza podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, a nie przekazuje nam na nie pieniędzy. Nauczycielom mówi: dostaniecie więcej, ale to ratusz wam zapłaci.
W 2020 roku zapłacimy pedagogom za rząd aż 21 mln zł. Nie twierdzę, że nauczycielom podwyżki się nie należą. Ale jeśli rząd decyduje o podwyżkach musi zarezerwować na nie własne środki, a nie przerzucać ich ciężar na samorządy.
Nie jest to jedyny przykład. Z tytułu niedofinansowania zadań zleconych (wydawania np. praw jazdy, dowodów rejestracyjnych itp.) tracimy rocznie ponad 3 mln zł. W przyszłym roku nasze wydatki wzrosną o ponad 26 mln zł.
Gdy zsumujemy ubytki i wzrost wydatków to okaże się, że w kasie miasta będzie w przyszłym roku blisko 50 mln zł mniej. Jest to bardzo poważna kwota, nawet przy tak dużym budżecie, jakim dysponujemy. Jest to więcej niż wynosi budżet niejednej gminy. To więcej niż kosztował nas wiadukt kolejowy w al. Piłsudskiego, renowacja wiślanych bulwarów, czy budowa jednego odcinka obwodnicy.
Zrobimy wszystko, by płocczanie tej straty nie odczuli, ale nie sposób przejść obok niej obojętnie.
Podobnie, jak nie możemy przejść obojętnie obok aktów psucia Państwa i polskiej demokracji. Nie możemy tolerować ułaskawiania ludzi zanim sąd wyda wyrok, łamania konstytucji, niezawisłości sądów i sędziów, nadużywania finansów publicznych i przerzucania kosztów niepotrzebnych reform – jak choć by reforma oświaty, która kosztowała nas 5 mln zł – na samorządy. Przecież te pieniądze można było wydać na coś …pożytecznego.
W niedzielę 13 października musimy to zmienić.