Jajko za złotówkę, masło za sześć złotych…, ceny zaczęły rosnąć, muszą więc rosnąć pensje pracowników samorządowych. Tym bardziej, że dzięki ich ciężkiej pracy udaje się nam miasto rozwijać.

W ubiegłym tygodniu wybuchła dyskusja o konieczności podwyższenia wynagrodzenia pracownikom administracyjnym samorządu. W dużym stopniu była to dyskusja bezprzedmiotowa, bo podwyżki dla tych pracowników w przyszłym roku będą. A przynajmniej są zaplanowane w budżecie miasta i jeśli radni ten projekt zaakceptują – blisko 2,9 tysiąca ludzi otrzyma wyższe wynagrodzenie.

Podwyżki będą z dwóch podstawowych powodów. Pierwszy to ten, że zaczęły rosnąć ceny na wiele towarów i usług. „Dobra zmiana” przyniosła nam sytuację, w której kostka masła kosztuje więcej niż litr paliwa. Musimy o tym pamiętać.

Drugi powód to ten, że potrafiliśmy zadbać o finanse miasta na tyle, że nas na takie podwyżki stać. Potrafimy zdobywać zewnętrzne środki z najróżniejszych źródeł – od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, który finansuje kupno nowoczesnych autobusów, od Banku Gospodarstwa Krajowego, finansującego budowę „Mieszkań na start”, przez zdobywanie dawnych „schetynówek” na przebudowę dróg, po środki unijne. W przyszłym roku budżet miasta przekroczy miliard złotych, jak nigdy jeszcze.

Mamy więc środki na rozwój miasta, na budowę żłobków, przedszkoli, budowę dróg – i tych osiedlowych i tak rozwojowych, jak obwodnica – możemy, więc sobie pozwolić również na to, by tych wszystkich ludzi, którzy pracują dla miasta docenić finansowo. Bo wszystko to, co się w Płocku podoba, zawdzięczamy pracy tych osób: czy to wiadukt kolejowy na Piłsudskiego, czy powstająca obwodnica, czy sekundniki na skrzyżowaniach, czy to nowe place zabaw, siłownie pod chmurką, ulice, chodniki, a do tego fajne przedszkola, dobrze zorganizowane szkoły… lista rzeczy, które nas – jako płocczan i Płock wyróżniają – jest bardzo długa.

Trzeba to docenić. Po prostu czas na wyższe pensje.