Placówką, która działa od XV wieku! Kto wie, czy nie będziemy musieli zamknąć najlepszych oddziałów…
„Reforma” oświaty demoluje właśnie nasze szkolnictwo, a przed nami „reforma” służby zdrowia, która wprowadzi m.in. „sieć szpitali”. Niestety, wiąże się z tym bardzo poważne ryzyko naszego Szpitala św. Trójcy.
„Sieciowe szpitale” obejmą cztery z sześciu oddziałów miejskiego szpitala. Nie obejmą chirurgii i ortopedii – dwóch oddziałów, które są tzw. oddziałami planowymi. Żeby dalej funkcjonować – muszą stanąć do konkursów. NFZ zapowiadał, że 85 procent środków, jakie posiada, przeznaczonych zostanie na szpitale sieciowe. Piętnaście procent – na konkursy.
Gdyby tak zostało – nie mielibyśmy powodów do obaw o płocki szpital. Wiemy, że płocka chirurgia i ortopedia są jednymi z najlepszych na całym Mazowszu. Mogę to napisać z pełną odpowiedzialnością, ponieważ NFZ wie, po działaniu których szpitali trzeba płacić za „poprawki”. Jakość usług na naszej ortopedii i chirurgii jest naprawdę na najwyższym poziomie.
Ale NFZ zapowiedział ostatnio, że na sieciowe szpitale pójdzie 91 procent środków, a na konkursy – tylko dziewięć. A to rodzi olbrzymie ryzyko, że nasz szpital nie wygra konkursu, bo pieniędzy na konkursy będzie po prostu za mało.
Co stanie się w takiej sytuacji?
Oznacza ona zamknięcie chirurgi i ortopedii w Szpitalu św. Trójcy. Dla miasta i płocczan konsekwencje będą bardzo poważne.
Po pierwsze – jeśli na Mazowszu konkurs wygra np. jakiś szpital w Siedlcach – na zaplanowane zabiegi chirurgiczne, czy ortopedyczne trzeba będzie tam jeździć. Nie będą to jednorazowe wyjazdy, ponieważ po zabiegu trzeba zazwyczaj kilkakrotnie stawić się na zmianę opatrunku i nadzorować proces gojenia się. A inny oddział, czy poradnia takiego pacjenta nie przyjmą.
Teoretycznie mamy jeszcze chirurgię na Winiarach, ale jest to tzw. chirurgia ostra. Połączenie chirurgii ostrej i planowej nie jest niemożliwe, wszystko da się zrobić, jednak jest to szalenie trudne organizacyjnie i logistycznie. Wyobraźmy sobie, że czekamy na zabieg, za godzinę mamy być już na sali operacyjnej, kiedy przyjeżdża ktoś ranny np. w wypadku drogowym.
Zresztą cyfry mówią za siebie: chirurgia w szpitalu miejskim ma 900 pacjentów rocznie, ortopedia – 1300. Nie wyobrażam sobie, że Winiary będą w stanie przejąć taką liczbę pacjentów.
Po drugie – brak konkursów oznacza, że zwalniamy z Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej od 40 do 50 osób. Nie tylko zatrudnionych bezpośrednio na tych oddziałach. Zredukować też trzeba będzie cały personel pomocniczy placówki.
Po trzecie spółka zostanie z niewykorzystanym całkiem nowym sprzętem medycznym za miliony złotych. Dla przykładu: stół operacyjny kosztuje 200 tys. zł. Stół operacyjny ortopedyczny – pół miliona. Zakup wielu z tych urządzeń został dofinansowany przez płockie przedsiębiorstwa.
Czwarta rzecz: zostajemy z niewykorzystanymi pomieszczeniami szpitalnymi. Na tych dwóch oddziałach mamy dwuosobowe pokoje z łazienkami. Nie w każdym szpitalu jest taki standard.
Strata tych oddziałów będzie bezpowrotna, bo stracimy również kadry. Ludzie tu pracujący znajdą inne zajęcie, być może z Płocka wyjadą. Bolesne będzie także to, że w razie braku kontraktu z NFZ PZOZ będzie musiał zamknąć również poradnię chirurgiczną i ortopedyczną, bo lekarze w niej zatrudnieni to chirurdzy, na co dzień pracujący przy stołach operacyjnych.