Szanuję dziennikarzy i ich pracę, bo rola prasy jest bardzo ważna. Czasem mówi się, że są oni sumieniem narodu. Ale czasami trzeba z nimi polemizować. Na pewno z artykułem, który ukazał się na „natemat.pl”

– Tu nic się nie dzieje. Nie da się żyć. To być może przyszła stolica województwa mazowieckiego – oto tytuł artykułu w „natemat.pl”. Tekst ten odnosi się do propozycji kandydatów PiS do parlamentu, którzy w trakcie kampanii wyborczej zaczęli mówić o wydzieleniu Warszawy z Mazowsza i utworzeniu nowego województwa ze stolicą w Płocku.

Bohaterką artykułu jest m.in. dziennikarka z „natemat.pl”, która opowiada o Płocku. Zacytuję ten fragment publikacji: „Mówi, że z jej klasy w liceum w mieście zostały tylko dwie osoby. Reszta wyjechała do Warszawy lub za granicę. – Z Płockiem nie chcą mieć nic wspólnego. Ja też zawsze chciałam stamtąd wyjechać. Przez rok nie mogłam znaleźć żadnej pracy, choćby w sklepie. A gdy teraz tam przyjeżdżam, widzę, że nic się nie dzieje. Ludzie siedzą w domach, popadli w marazm, widać patologie. Władze też nic nie robią – mówi. (…) W ostatnią sobotę byłam w kinie w samym centrum miasta. Była godzina 16-ta i wszystko wokół było pozamykane. Wszystkie sklepy, w kafejkach pusto. Przy głównej ulicy, Tumskiej, znajdują się dziś głównie banki. Czynsze są tak drogie, że nikogo więcej nie stać na wynajem – mówi. Co robić w sobotę? Iść do ZOO? Na Starówkę? Do parku? – Nie ma żadnego wyboru – stwierdza.

Postanowiłem odnieść się do tych wypowiedzi, ponieważ mamy Płocku grupę młodych ludzi, którzy nie potrafią odnaleźć się na współczesnym rynku pracy i we współczesnym świecie. Wylewają gorycz na wszystkich i wszystko dookoła, a dziennikarze cytują ich bezkrytycznie.

Postanowiłem odnieść się do tego artykułu, dlatego bardzo gorąco zapraszam całą redakcję „natemat.pl” do Płocka. Nie będziemy nic specjalnie przygotowywać, podpowiemy tylko z jak wielu atrakcji mogą skorzystać.

Ulica Tumska jest po południami pusta, bo coraz częściej tak wyglądają centra współczesnych miast. Są miejscami, gdzie mieści się administracja, czy usługi bankowe, wieczorami zaś ludzie idą tu bawić się w knajpach, czy klubach. Mało kto w takich miejscach mieszka.

Nie ja pozwoliłem na budowę w Płocku jednocześnie trzech galerii handlowych, ale bez wątpienia decyzja ta zmieniła charakter Tumskiej. Nie wiem jednak, czy na pewno jest to wadą deptaka. Może trzeba kiedyś zaakceptować fakt, że zmienił swój charakter? Na pewno działanie w tym miejscu kilkunastu banków jest bardziej nobilitujące niż kilku centrów z używaną, czy chińską odzieżą.

Ale zapraszam „natemat.pl” do Płocka, by przekonać się, że w sobotę o godzinie 16 są w pobliżu kina przy Tumskiej knajpy, gdzie stolik trzeba rezerwować. Aby przekonać się także o tym, że w sobotę wieczorem można iść do katedry na koncert jednego z najlepszych chórów w kraju – Pueri et Puellae Cantores Plocenses. Że można zajrzeć do bożnicy przy ul. Kwiatka, która stoi 300 metrów od kina przy Tumskiej. Zajrzeć tam, do pierwszego w kraju, społecznie zorganizowanego Muzeum Żydów Mazowieckich w zabytkowym gmachu. To bardzo ciekawa propozycja dla miłośników judaizmu, którym cytowana przez „natemat.pl” pani Katarzyna się podobno interesuje. Tym bardziej, że nie jest to placówka „do zwiedzania w kapciach”, ale pełno w niej imprez i spotkań.

W sobotę wieczorem można pójść np. na mecz Orlen Wisły Płock z Lidze Mistrzów EHF z jedną z najlepszych drużyn Europy THW Kiel w Orlen Arenie. Choć może być kłopot z biletem.

Można pójść na taras Starzyńskiego na fotele wystawione nad wysoką skarpą, albo popłynąć sobie startkiem po Wiśle. Można iść do amfiteatru na koncert Edyty Górniak, albo na coś rockowego do Pubu Rock’69 (najbliższy koncert będzie psychodelicznym rockiem). Możliwości jest setka, doceniają to ludzie z Warszawy, organizując w Płocku różne imprezy. Przypomnę, że ludzie sami zakładają strony jak np. “1000 rzeczy, które można robić w Płocku”.

Zapraszam „natemat.pl” do Płocka, bo nie mamy się czego wstydzić także pod kątem bezrobocia. Znam ludzi, którzy bali się tu wracać ze względu na takie właśnie opinie młodego pokolenia: w mieście panuje marazm, patologie i nie ma tu pracy. Wrócili, znaleźli pracę za dobre wynagrodzenie i są zadowoleni. Znam małżeństwo, które specjlanie się tu przeprowadziło z południa Polski, bo nie tylko odnaleźli się na lokalnym rynku pracy, ale bez problemu znaleźli też miejsce w przedszkolu dla dwojga swoich maluchów.

Bo na płockim rynku pracy trudno znaleźć zajęcie niewykwalifikowanym pracownikom, fachowcy nie mają z tym problemu. Zresztą w Parku Przemysłowo-Technologicznym powstaje inwestycja, która da ponad 200 miejsc pracy, sprzedaliśmy ziemię CNH pod robudowę fabryki, co przyniesie kolejne 350 miejsc pracy, udało się doprowadzić do powstania – wspomnianego w artylule – call center w Coteksie, które stworzy 250 miejsc pracy. Łącznie 800 etatów. W starym Coteksie było ich 600.

Tylko część z tych 800 etatów to tzw. śmieciówki. Bardzo dobrze, że będą, bo mają jedną, wielką zaletę. Można taką umowę od ręki rozwiązać, kiedy znajdzie się docelową pracę. Są więc doskonałym uzupełnieniem rynku pracy.

Artykuł stawia tezę, że propozycja PiS to kiełbasa wyborcza, ale ogarnięte marazmem miasto może w nią uwierzyć, bo Płock, jako stolica województwa zmieniłby się bardzo. Nikt w Płocku w takie obietnice nie uwierzy, bo wiemy jak mocno zacznie wtedy protestować przeciw umieszczeniu u nas urzędu wojewódzkiego Radom, a nie wykluczyłbym, że dołączyłyby do protestu również Siedlce, albo Ciechanów.

Poza tym powołanie nowego województwa przyniesie tylko koszty, a dla statystyk potrzebnych do podziału unijnych pieniędzy zabieg ten jest bez znaczenia, bo środki UE już są podzielone. Jest setka poważnych argumentów przeciw powołaniu nowej jednostki administracyjnej, nie trzeba na siłę robić z Płocka miasta marazmu, bezrobocia i patologii, by udowodnić, że się do takiej roli nie nadajemy.

Tym bardziej, że akurat do tej roli nadajemy się wyjątkowo dobrze, pod wieloma względami od wieków wyprzedzając m.in. Warszawę – wieś w czasach, gdy Płock był stolicą kraju, wieś także w okrsie, gdy w naszym mieście działały już wodociągi, czy szpital miejski. W Płocku powstało najstarsze dzieło naszej literatury, najstarsza polska szkoła, najstarsze towarzystwo naukowe, najstarszy w obecnych granicach nieprzykościelny cmentarz, w dziesiątkach dziedzin Płock wyprzedzał resztę kraju, dając Rzeczpospolitej m.in. prezydenta i premiera. Nie wspominając o płocczanie Bolesławie Krzywoustym – nigdy nie pokonanym polskim wodzu, do którego Zachód przyjeżdżał się uczyć żołnierskiego rzemiosła. Jeśli ktoś w Warszawie tego nie wie – sam wystawia sobie świadectwo.

A może nie bez powodu w wielu starych płockich domach mówiło się i nadal mówi, że Warszawa to miasto, które …leży pod Płockiem?