Bogatemu diabeł dziecko kołysze – mówi stare przysłowie. Przypomina mi się ono, gdy czytam dyskusję o naszych planach zaciągnięcia zagranicznego kredytu w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Stać nas na to. Nie stać nas natomiast na to, by odkładać pilne inwestycje jak np. modernizacja przedszkoli, czy budowa obwodnicy

Podoba nam się dworzec autobusowo-kolejowy w Płocku? Moim zdaniem jest super. Jest częściowo na kredyt. Przez długie lata zamiast dworca mieliśmy ruderę, straszącą płocczan i turystów. Instrument Jessica (dwie trzecie kosztów modernizacji obiektu zostało z niej pokrytych) jest zwrotną pożyczką, którą właściciel dworca – gminna spółka Rynex – spłaca. Jej oprocentowanie jest minimalne. Rynex zarabia na tę spłatę m.in. na dworcu, na wynajmowaniu na nim powierzchni.

Brakowało nam środków na dworzec, więc jest pożyczka. Mieliśmy czekać aż uzbieramy z własnego budżetu pieniądze na modernizację obiektu? Czy nie lepiej było pożyczyć i miejsce, w którym można było horrory kręcić, zmienić w wizytówkę Płocka?

Taką samą zagraniczną pożyczkę wzięła Komunikacja Miejska, by zbudować nową halę warsztatową. Bo w starej przegubowce się nie mieściły i zimą mechanicy pracowali przy nich na mrozie.

Podobnie jest z innymi inwestycjami, z realizacją których nie powinniśmy czekać. Jak np. z wieloma jeszcze przedszkolami, zbudowanymi w systemie ciechanowskim. Jak z np. najnowocześniejszym w kraju centrum rehabilitacyjno-terapeutycznym. Im wcześniej powstało, im szybciej zaczęło świadczyć swoje usługi – tym lepiej dla dzieci, których rehabilitacja powinna zaczynać się w jak najmłodszym wieku.

Jako miasto zdobywamy miliony złotych zewnętrznych dotacji na najróżniejsze przedsięwzięcia. Dopiero co wręczaliśmy klucze do „Mieszkań na start” dla młodych ludzi przy ul. Sienkiewicza 25 – budynku postawionego w części za środki z funduszu dopłat. A już zaczęła się budowa nowych schodów na przyczółku starego mostu, współfinansowana z funduszu osuwiskowego.

Warto sięgać po pożyczki zwłaszcza, gdy są to pieniądze oferowane przez instytucje finansowe, powołane do wspierania przedsięwzięć wpływających na wyrównywanie poziomu rozwoju poszczególnych obszarów w UE. Takimi instytucjami w Europie są Bank Rozwoju Rady Europy oraz Europejski Bank Inwestycyjny (EBI). Ich działalność nie jest komercyjna.

Kredyty udzielane przez te banki finansują w Polsce wiele strategicznych inwestycji regionalnych w sferze transportowo-drogowej, kulturalnej, zdrowotnej, czy związanej z rewitalizacją.

Właścicielami EBI są państwa członkowskie UE. Jego zadaniem jest wspieranie m.in. rozwoju gospodarczego i zwiększania potencjału zatrudnienia Europy.

Cele jakim te banki służą, powodują, że udzielają kredytów na preferencyjnych warunkach. I po taki preferencyjny kredyt EBI chcemy sięgnąć. Korzystają z niego miasta jak Wrocław, Katowice, Gliwice, Częstochowa, Szczecin, czy Toruń.

Samorządowcy chwalą te pożyczki, ponieważ w niewielkim stopniu obciążają budżet miasta. W naszym przypadku chcemy sięgnąć po 150 mln zł, które będziemy mogli wykorzystać w latach 2016-2020, co roku sięgając po pulę ok. 30 mln zł.
Przy obecnym oprocentowaniu obowiązującym na rynku za kredyt z innych banków musielibyśmy zapłacić ok 3-3,2 proc. rocznie, natomiast za kredyt z EBI tylko 2-2,2 proc.

Podobnie jak inne kredyty będzie on spłacany z nadwyżki finansowej, która od kilku lat z roku na rok rośnie (w roku 2013 wyniosła 24,5 mln zł., w 2014 – 36 mln, w 2015 – 55 mln.

Wada pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego jest jedna: wymagająca procedura, którą potrafią przejść tylko samorządy, których finanse są w doskonałym stanie. A nasze finanse są w doskonałym stanie.